Jeśli ktoś da mi
do wyboru coś słodkiego lub coś pikantnego to zawsze wybiorę danie pikantne :-)
A im ostrzejsze
tym lepiej :-)
Uwielbiam
zdecydowane smaki, ale nie mogą one zdominowac potrawy. Jeśli chciałabym poczuć
palący ból w ustach, zjadłabym po prostu kawałek chili. Co czasem mi się zdarza :-)
Kiedyś, dawno
temu, w jakiejś restauracji typu american steak house, zjadłam grillowane mięso Cajun.
I zakochałam się w tym smaku.
Później kilkakrotnie
próbowałam odtworzyć ten smak kupując gotowe mieszanki przypraw. Nigdy jednak nie
osiągnęłam tego smaku z restauracji. Aż do ubiegłego lata. Zupełnie
przypadkowo, szukając jakiejś marynaty do mięsa, wpadłam na blog poświęcony Cajun.
Ze szczegółami opisana kultura, tradycje, kuchnia. Kilka przepisów. Zrobiłam
wtedy kurczaka Cajun, i... to był PRAWIE TEN smak!.
Autorka bloga
podawała przepis na mieszankę przypraw, ja oczywiście udoskonaliłam ją wg własnego
smaku. M.in. zamieniłam sól czosnkową na świeży czosnek, dodałam pieprz cayenne
i whisky. I wyszedł mi ten smak sprzed
kilku lat, z restauracji. :-)
Patrząc na
listę składników mieszanka może wydawać się ognista, ale po przyrządzeniu
potrawy czuje się wszystkie przyprawy, ale nie dominują one nad mięsem. Sam fakt, że
moja sześcioletnia Córka sama się upomina o Cajun znaczy wiele. A Ona jest wybredna :-)
Kurczak na
naszym stole gości sporadycznie. Jednak, od poprzedniego lata, domownicy innego kurczaka
niż Cajun nie akceptują. Oczywiście najlepszy wychodzi z pośredniego grilla
(indirect grilling) ale pomimo, że sezon grillowy na Korsaberg zainaugurowany
został w ubiegłą sobotę, dziś nie odważyłam się wyjść z tym mięsem na taras. Z
powodu okrutnie zimnego wiatru. Tak więc dziś był kurczak pieczony w
piekarniku. Też dobry :-)
Musiałam zrobić
nową mieszankę, bo poprzednią, sprzed kilku tygodni, zużyłam dodając ją jakis
czas temu do gulaszu :-) I dzięki temu wpadł mi do głowy temat na dzisiejszy
post :-)
Do zrobienia mieszanki
Cajun potrzeujemy:
1 cebulę
2 łyżeczki papryki
słodkiej
1 łyżeczkę
mielonego pieprzu
1 łyżeczkę kminu
rzymskiego (ważne, żeby nie pomylić ze zwykłym kminkiem!)
1 łyżeczkę pieprzu
cayenne
3 ząbki czosnku
2 łyżeczki
suszonego tymianku
2 łyżeczki
suszonego oregano
2 łyżeczki soli
2 łyżki whisky
Cebulę należy
zetrzeć na najdrobniejszej tarce lub drobno posiekać i zblendować na jednolitą
masę (ja wybieram tę drugą opcję), czosnek przecisnąć przez wyciskarkę, dodać
wszystkie przyprawy, zioła i whisky (whisky można zamienić na burbon lub
brandy) i dobrze wymieszać.
Szczelnie
zamknięta mieszanka może stać w lodówce nawet kilka tygodni.
Później
wystarczy do miseczki wlać kilka łyżek ulubionej oliwy lub dobrego oleju
rzepakowego, dodać, w zależności od ilości mięsa, jedną lub kilka łyżeczek
mieszanki, wymieszać i natrzeć tą papką mięso.
Przyprawa jest
idealna również do gulaszu, gęstych zup lub mięsa mielonego do zapiekanek.
Upieczonego kurczaka wyjęłam z pieca, żeby mięso chwile odpoczęło przed podaniem. Poszłam po aparat, żeby zrobić zdjęcie jak ładnie się kurczak przyzocił... Jak wróciłam, kawałki kuraka leżały już na talerzach domowników, w rękach noże i widelce a na ustach uśmiechy. Odłożyłam więc aparat, bo te zdjecia byłyby prawdziwym foodporn :-)
Zróbcie sami. Warto.
Bon apetit!
Karolina
To jestem pierwsza! U nas też takie smaki chodliwe wiec będę testować i to najlepiej już jutro, mix zrobię od ręki. Dzięki!!
OdpowiedzUsuńPolecam! Napisz tylko, czy smakowało Domownikom :-)
UsuńA ja już jakiś czas temu dostałam ten przepis i powiem jedno ... róbcie od razu podwójną porcję!
OdpowiedzUsuńSylwia, to Ty? :-)
UsuńSi kochana :) jako anonim bo nie chce mi się jakiś profili zakładać. Jakaś konserwatywna jestem ...
Usuń