Warszawa to nie
Nowy Jork a mimo wyszystko życie w niej pędzi podobnie. Na złamanie karku. Ja
wpadam do niej najcześciej na dwa tygodnie co sześć tygodni :-) W ciągu dnia
jeżdżę do pracy, do biura, żeby podopinać swoje projekty tu na miejscu,
dopilnować by wszystko było tak, jak klient tego oczekuje, ale też żeby trochę
pożyć normalnym życiem biurowym (w Szwecji pracuję z tzw. home office, który
wymaga niesamowitej samodyscypliny, której czasami mam deficyt :-), usłyszeć
kilka ploteczek w kuchence przy kawie, posłuchać narzekania szefa produkcji na
wszystko, etc... Są jednak chwile kiedy doceniam to, że pracuję „z domu” :-)
Moje wyjazdy do Warszawy to nie tylko praca, ale również życie towarzyskie. To
czas na spotkania z przyjaciółmi, wypady do kina czy teatru, wszelakie zakupy -
bo jednak ciagle w Polsce jest taniej niż w Szwecji. Doba tutaj powinna mieć
zdecydowanie więcej godzin :-)
Absolutnym
"must have" moich pobytów w Warszawie są spotkania, najczęściej
"babskie" z przyjaciółkami. Na stole lądują przeróżne fingerfood,
wino i... zawsze coś słodkiego :-) A w
zasadzie nie coś tylko ona.
Kladdkaka.
Czekoladowy zakalec, a im bardziej lepi
się do widelczyka, talerzyka i ust tym lepsza :-) Pierwszy raz w życiu jadłam ją podczas moich pierwszych szwedzkich wakacji w 2002 roku w kawiarence "Cafe utsikten" na Hallandsås nieopodal
Båstad w Szwecji. O tym miejscu kiedyś tu napiszę. Przypomnijcie mi wiosną :-)
Ale, ale...
wracając do tematu :-) czekoladowy smak i idealna konsystencja tego wyjątkowego
ciasta serowanego pod pierzynką pysznej wanilowej bitej śmietany nie
dawały mi spokoju, dopóki sama nie
doszłam do perfekcji w jej przygotowaniu. Przetestowałam kilkanaście przepisów,
czasów pieczenia, rodzajów kakao i czekolad. Kilka lat temu wpadłam na przepis
idealny! Od tego czasu to mój popisowy wypiek a biorąc pod uwagę fakt, że
zdecydowanie wolę gotować niż piec to to wiele znaczy :-) Kladdkaka to idealne
ciasto dla kogoś, kto nie lubi lub nie ma czasu stać w kuchni i
"pichcić". To mega proste i szybkie w przygotowaniu ciasto, wymaga
zmiksowania wsystkich składników, wysmarowania formy na tartę masłem i wysypanie
jej mąką, wsadzenie ciasta do pieca na kwadrans i już! Proste, prawda?
Przepis na
kladdkaka zapisany na tablicy w kuchni, żeby się gdzieś nie zwieruszył :-) Porcja wysmarowana na tablicy jest do małej foremki. Ja zawsze piekę podwójną porcję, bo w dużej formie ciasto byłoby bardzo niskie i trudniej byłoby osiągnąć efekt zakalca. Tłumaczenie zawiera więc proporcje wg mojego ostatniego pieczenia.
4 jajka
8 łyżek
dobrego. gorzkiego kakao
4 łyżeczki
cukru waniliowego
200 gr
rozpuszczonej, chodnej margaryny
odrobina soli,
uwaga, bo można przesolić, więc na prawdę 5 ziarenek
Jajka szybko zmiksować
z cukrem, (cukier nie musi sie rozpuścić), dodajemy kakao, cukier waniliowy i
mąkę ale wskazane jest przesianie ich przez sitko, żeby się grudnki nie
zrobiły, wlewamy przestudzoną margarynę, tych pięć ziarenek soli i wszystko
miksujemy na wolnych obrotach. Chodzi o to, żeby nie napowietrzyć za bardzo
ciasta. Ciasto ma być bardzo gęste.
Wlewamy do
formy o średnicy 24 cm .
Wcześniej nagrzewamy piekarnik do temp. 175 stopni C. Ciasto ma stać 15 min w
piekarniku z termoobiegiem i 20 minut bez obiegu powietrza.
Ważne, żeby nie
przeciągnąć kladdkaka w piekarniku bo
zmaiast lepkiego zakalca wyjdzie wątpliwy murzynek, a to nie o to
chodzi :-)
I teraz tak,
albo poczekacie godzinę i jeszcze letnie, z płynnym środkiem podacie z lodami
waniliowymi albo przygotujecie ciasto wcześniej (najlepiej dzień wcześniej) i
podacie z bitą śmietaną z dodatkiem cukru waniliowego. Ja wolę tę drugą
opcję:-) Jeśli nie masz czasu dzień wcześniej, to wystudzone ciasto włóż na
kilka godzin do lodówki, żeby w chłodku zdążyła się zagęścić konsystencja
kalddkaka :-)
Zdjęcia
wykonywałam telefonem, na przygotowanie ciasta miałam dosłownie pół godziny,
wpadłam do domu, ogarnęłam temat ciasta, i po kolejnej godzinie już się bawiłam
na imprezie urodzinowej przyjaciółki. Ciasto było właśnie dla Niej, na drugi
dzień do kolacji, zamiast kwiatów.
Tak wyglądał proces:
A tak wygląda kladdkaka w środku, nie udało mi się co prawda zrobić foty zaklaca pod pierzynką (sama nie jem ciast więc nie zwróciłam uwagi kiedy na stół wjechała razem z bitą śmietaną :-))
ps. zostawcie sobie trochę ciasta w misce do wylizania. Surowe jest równie pyszne jak po upieczeniu :-))))
Smacznego !
//K.
Uwielbiam nasze babskie spotkania i Twojego "zakalca"!
OdpowiedzUsuńohh Karol :))) Kladdkaka kladdkace nie równa. Znam problem osiągnięcia idealnego stanu lepkości ale o dziwo w końcu też się udało. Przepis wyhaczyłam na ica bufee i trzymam, zapisałam i postaram się nie zgubić. Lubię bardzo :)
OdpowiedzUsuńJa ten przepis znalazłam na stronie kladdkaka.se:-) Jak szukałam optymalnej temperatury pieczenie to albo miałam murzynka albo fondanta z plynnym środkiem :-) To świetne ciasto ale wymaga wprawy w pieczeniu :-) Kiedyś dodałam odrobiny zmielnego chili do ciasta. Wyszła pyszna.
Usuń