niedziela, 16 marca 2014

Ljusstöpning - szwedzka tradycja robienia świec.

Wczoraj, czyli 15 marca miałam okazję drugi raz w życiu robić świece. W ubiegłym roku w lutym robiłam je po raz pierwszy i wówczas stwierdziłam, że jest to jedno z najfajnieszych zajęć jakie miałam okazję robić. Przede wszystkim spotkanie ze starą, szwedzką tradycją wytwarzania domowym sposobem świec. Oczywiście szczyt sezonu na ich robienie przypada w adwencie. W grudniu długie ciemne wieczory rozbłyskują światłem świec, współcześnie produkowanych fabrycznie, kiedyś ręcznie. Na początku adwentu w każdym szwedzkim domu gospodyni roztapiała stearynę i wosk, wlewała ją do wysokiego garnka, przywiązywała w specjalny sposób knoty do listewek i wszyscy domownicy zaczynali robić świece. Proste świece do świeczników lub trzy i pięcioramienne świece tzw. grenljus (świece rozgałęzione).

Poniżej zdjęcia znalezione w sieci, m.in. na pinterset.com. Ryciny pokazują jak się wiąże knoty, z których powstanie później taka świeca. 
 



Grenljus.




Z Livią skupiłyśmy się wczoraj na ljuskronor czyli koronach. Moja 6-cio latka po pierwszym kursie rok temu stwierdziła, że kocha robić świece :-) Tak więc w tym roku było oczywistym, że na kurs znów pójdziemy obie. Z wielkim zapałem od początku zabrała się do pracy. Gdy chciałam kilka razy pomóc Jej w zanurzaniu świec w kotle z parafiną był duży protest -  Nie mamo, ja sama! Livia zrobiła w sumie sześć świec, 5 na metalowym statywie (korony) i jedną "skręconą". Dodatkowo pani, która prowadzi kursy zaproponowała odlew parafinowy rączek Livii :-) Bardzo piękna pamiątka.

Dzieła mojej Córeczki. 





Ja, mimo zarzekania się, że w tym roku tylko jedną, no może dwie... zrobiłam trzy korony, w tym jedną ogromną, ważącą 2,9 kg oraz 10 woskowych zawieszek do szklarni.

Korona z serc z dziesięcioma świecami. 




                                                                  Świecznik adwentowy. 



                                                                          Duże serce. 



                                                                 Zawieszki do szklarni.



Łącznie na nasze świece zużyłyśmy 6,55 kg masy (mieszanka parafiny ze stearyną). Nie jest to tania zabawa, każdy kilogram masy kosztuje prawie 90 koron, plus koszty statywów i uczestnictwa w kursie, jednakże przyjemność i satysfakcja z robienia świec, możliwość przeniesienia się w czasie do okresu, gdy robienie świec było jednym z priorytoetów przed zbliżającą się zimą, zapach topionej parafiny, ciepło bijące z wielkiego kotła w którym znajduje się płynna masa i spokój... spokój jaki temu zajęciu towarzyszy, są bezcenne. Wchodząc do domu, w którym znajduje się Bruddalen (nota bene to stara stacja kolejowa w Knäred, która od wielu lat nie pełni już swojej funkcji, bo pociągi expresowe i cargo po prostu nie zatrzymują się już w miasteczku) zostawia się na parkingu przed budynkiem wszystkie problemy; wchodzisz wolna od codziennych spraw, żeby na chwilę przenieść się w inny świat. W dzisiejszym zabieganym świecie to jest warte każdych pieniędzy.
Moja Szwagierka, która jest doskonałą organizatorką wszelakich eventów rodzinno -towarzyskich pod koniec naszej wizyty w Bruddalen zabukowała czas na przyszły rok i na lata kolejne, aż do roku 2018 :-) Na moich oczach tworzy się piękna tradycja. Rodzinno - przyjacielskie robienie świec. I dobrze, że robimy je wiosną, mamy czas nacieszyć się tymi pięknymi świecami aż do grudnia, kiedy nadchodzi czas na ich zapalenie i  delektowanie się ich blaskiem gdy za oknem śnieg i mróz.

Trudno jest się zdecydować jakie modele świec będzie się robić, wybór jest ogromny a każda jest piękna. Poniżej kilka zdjęć procesu ich tworzenia. Zaczyna się od wiązania knota na statywie. Potem zanurza się koronę/świecę wielokrotnie w kotle z płynną masą. Świeca przed ponownym zanurzeniem musi być zimna, im grubsza tym dłużej stygnie. Spokój i cierpliwość. I radość z tworzenia czegoś pięknego. 
















Bruddalen to nie tylko miejsce w którym robi się świece, to również miejsce, gdzie można kupić rękodzieło lokanych artystów. Poniżej kilka zdjęć sklepu/galerii. 












Bruddalenshantverk w Knäred, www.bruddalenshantverk.se


Miejsce magiczne, pachnące świecami i kawą, do którego chce się wracać. To kolejna rzecz, którą powinnam dopisać do mojej listy szwedzkich rzeczy opisanych w tym  poście, z których nie chciałabym już rezygnować.

//K. 



11 komentarzy:

  1. Magiczny wpis, Skarbie! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj! Trafiłam przypadkiem, chciałabym zostać dla magicznego klimatu, który stwarzasz :) Niedługo skandynawskie klimaty będą też moimi, ale na razie pozdrawiam z paskudnie pochmurnej Warszawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że chcesz zatrzymać sie u mnie na dłużej. :-) Szwecja jest niesamowicie klimatyczną krainą, ze wszystkimi swoimi tradycjami, wierzeniami, legendami i tym tłumem dziwnych istot zamieszkującym szwedzkie lasy :-D (kiedyś o nich napiszę)
      A ja już nie mogę sie doczekać kolejnego wyjazdu do - nawet paskudnie pochmurnej - Warszawy.
      Pozdrawiam słonecznie z Halland.

      Usuń
    2. Wierzę w klimatyczność krainy, 7 lat temu zakochaliśmy się w Norwegii, a potem w całej Skandynawii :) Teraz zaczynamy spełniać marzenia i może niedługo będzie to nas nowy dom.
      Chwilowo paskudna pogoda wyniosła się z Warszawy i zaświeciło dziś słoneczko :)
      Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  3. Ale piękne! Muszę się rozejrzeć albo lepiej zapytać teściowej, gdzie u nas takie można poprodukować. Widziałam je już wcześniej na kiermaszu świątecznym w Huseby i nie umiałam sobie do końca ułożyć w głowie jak zrobić formę koła, a tu patrz - drucik :) Świetne, aż Ci zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karo, jeśli niczego w między czasie nie znajdziesz to my już mamy zarezerwowany kolejny termin na kurs na początku marca 2015 :-D Jeśli bedziesz chciała do nas dołączyć będzie nam super miło :-)
      Pamiętam moją fascynację taką koroną u cioci W. Wtedy nie wierzyłam, że to ktoś sam zrobił (Ciocia dostała ją w prezencie).
      Bardzo polecam!

      Usuń
  4. Witam:) super wpis, bardzo ciekawy i na dodatek ładne zdjęcia:) tak trzymać:)

    OdpowiedzUsuń