Czasem Szwecja, mimo wszystko, jest moją Krainą Szczęśliwości. Bo jest tu i pięknie i spokojnie, i bezpiecznie, i czysto, a do tego wszystkiego tworzą tu świetną muzykę...
Ale nie tylko dlatego...
Jedną z największych zalet
mieszkania w Szwecji, a dokładnie w Hallandii, na zachodnim wybrzeżu kraju, nad
Laholmsbukten - Zatoką Laholmską jest... bliskość morza.
Gdy
byłam dzieckiem każde wakacje spędzałam z rodzicami nad Bałtykiem, 3 tygodnie
w ośrodkach nadmorskich. To było coś! Wielka wyprawa! W latach 80-tych z
Warszawy nad morze to był cały dzień podróży, z dwoma piknikami po drodze J
Gdy dorosłam i na wakacje nie jeździłam już
z rodzicami i mogłam sama wybierać destynację, dalej mnie ciągnęło nad Bałtyk. Do
morza. Wyprawa może już nie tak wielka jak x lat temu, ale dalej to było coś! Raz
w roku, kilka dni J
Pamiętam mój pierwszy raz na plaży w
Szwecji. Podróż z domu na plażę trwała tyko 15!!! minut. Woda o wiele bardziej
słona niż w Bałtyku, piasek gruby, brązowy, łaskoczący stopy. Zachód słońca na
wprost mnie a nie gdzieś z boku jak nad polskim morzem. Latem woda w zatoce jest ciepła, często cieplejsza niż w Bałtyku. Ten zachwyt bliskością
plaży i morza pamiętam do dziś. I każdego lata, pierwsza wizyta na plaży (kąpielowa,
nie spacerowa) jest czymś wyjątkowym i niewiarygodnym, no bo jak to... pakuję
torbę z rzeczami, leżaki, parasol, jedzenie i jadę 15 minut... tak po prostu,
na kilka godzin, bo akurat dziś jest super pogoda, mam czas, ochotę... Wiecie o
co mi chodzi J
Wczoraj odebrałam ze szkoły L. o 14. Pogoda
była – jak na szwedzkie warunki – prawie letnia, 13 stopni C, bezwietrznie,
pełne słońce!
Pojechałyśmy na plażę. Nasze nowe dziecko
Bokserka Figa (kończy właśnie 4 miesiące, jest świątecznym prezentem dla naszej
L.) była lekko skonfudowana, ostrożnie stawiała łapy na miękkim piasku, niepewnie
wchodziła do wody, która nie była tak ciepła jak w domu, gdy myjemy łapy w
łazience i nie smakowała tak jak ta w misce J Ale za to ile miejsca do szalonego biegu! Zdecydowanie polubiła plażę J
Przez Laholm, moje miasteczko przepływa
rzeka Lagan, która ma tu swoje ujście do Kattegat. Miejsce to nazywa się Lagaoset. Wczoraj
tam właśnie pojechałyśmy.
Zresztą zobaczcie sami jak tam jest pięknie...
***
A gdyby Ktoś z szanownych Czytelników miał
ochotę spędzić wakacje w Szwecji i wypocząć na plaży nad Kattegat, to
zapraszam do siebie, do Domku dla Gości na Korsaberg J
//K.
pieknie! Widze ze i psiak i dziecko mieli niezla frajde. W Irlandii tez sobie bardzo cenie to ze mam morze niemal na wyciagniecie reki, kiedys mieszkalam nad morzem (tak ze moje mieszkanie, deptak i morze) a do plazy slzam moze 5 minut. Twoja plaza szwedzka bardzo podobna jest do mojej irlandzkiej :) Widok z mojego dawnego balkonu.. https://mikasia.wordpress.com/2011/04/25/wielkanocny-spacer-malahide/
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia! Jak tylko słyszę nazwę "Laholm", to od razu słyszę śpiewanie z filmu "Kvarteret Skatan reser till Laholm": Till Laholm, ja, till Laholm, ja, vi ska till Laholm, först så ska vi bada, sen så ska vi grilla, spela yatzy, dricka lådvin och så spela kubb! :D
OdpowiedzUsuńDzięki N. :-) Filmu nie widziałam, mimo że w la la la la la Laholm mieszkam :-D
Usuńa jeśli bedziesz miała kiedyś ochotę na wizytę w Laholm, kąpiel w Zatoce, grill popijany winem z lådy, granie w yatzy w szklarni i kubb nad jeziorkiem to zapraszam do nas :-)
a film obejrzę na YT :-)
ściskam :-)
//K.
Zdjęcia przecudne.Z przyjemnością bym tam wyruszyła ! :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy :-)
UsuńWłaśnie się wybieramy, do zobaczenia w piątek!
OdpowiedzUsuńPS. Zdjęcia plaży piękne, cieszę się, że zobaczymy na własne oczy, i plażę, i Was :-)
Już czekamy na Was! <3 Do piątku :-)
Usuń